13 stycznia 2018 roku około dwóch milionów osób będących na wyspach archipelagu Hawajów dostało SMS ostrzegającego o nadlatującej rakiecie. Pewnie większość z nich zapamięta ten dzień do końca życia. Szczególnie, że całe zamieszanie było spowodowane pomyłkowego uruchomienia systemu zbudowanego na potrzeby ostrzegania na wypadek wybuchu wojny nuklearnej.
Specjaliści są zgodni. Źle zaprojektowana strona lub aplikacja mobilna może być i często niestety jest, przyczyną upadku firmy. Zdaje się jednak, że nikt nie przypuszczał, że takiej niskiej jakości interfejs użytkownika prawie doprowadzi kilkaset tysięcy osób do zwału serca. I pewnie będzie przyczyną (jak znam prawników w USA) wielu pozwów o odszkodowanie.
Swoją drogą wydawać by się mogło, że tak ważne ostrzeżenie, o ataku rakietowym, będzie w jakiś sposób wyróżnione na pulpicie zarządzającym działaniami kryzysowymi. W wyobraźni widziałem wielki czerwony, pulsujący przycisk z napisem „UŻYĆ W PRZYPADKU ATAKU!!!”. Niestety rzeczywistość pod tym względem piszczy żałośnie (wystarczy spojrzeć na załączone zdjęcie, które jest faktycznym obrazem jak ów panel sterujący wygląda…).
A teraz przenieśmy ta sytuację na codzienne zmagania się przeciętnych użytkowników różnych aplikacji. Jeśli fachowcy, korzystający z systemu na co dzień, popełniają błąd i wciskają zły przycisk to jak często zdarza się to osobom korzystającym np. po raz pierwszy z systemu jakiegoś sklepu internetowego? Różnica jest tylko taka, że fachowiec musi następnego dnia wciąż korzystać z zainstalowanego systemu, a klient może w każdej chwili zmienić sklep na inny. I najczęściej tak właśnie robi. Mało tego, opowiada wszystkim swoim znajomym jak ciężko z danej strony korzystać. A oni słysząc taką uwagę, często nawet nie podejmują próby jej użycia.
Zatem pytanie brzmi: jak zrobić, żeby klientów zachęcać a nie zniechęcać? Odpowiedź jest banalna. Maksymalnie upraszczać. Tzn. im mniej okienek do wypełnienia tym lepiej. Im bardziej wyrazisty projekt interfejsu tym lepiej. Im bardziej przypomina to czym ludzie posługują się na co dzień, tym mniejsza szansa na popełnienie przez nich błędu (co oczywiście nie zawsze oznacza, że błędu nie popełnią). Wiem i zdaję sobie sprawę, że nasze beznadziejne prawo wymaga wielu okienek, kliknięć i innych gadżetów. Bo przecież konsument w Europie nie poradzi sobie z segregacją informacji i na pewno zostanie oszukany. Jednak to też da się ominąć i np. założyć firmę w USA (czego oczywiście nie polecam ale czasem nie ma innego wyjścia…).
I przede wszystkim najważniejsza rzecz. Nieustannie testujcie wszelkie rozwiązania. Firmy często budują cały system. Poświęcają olbrzymie ilości czasu i funduszy na ich rozwój, a potem na końcu gdy okazuje się, że coś nie działa, nie mają szansy na poprawienie projektu. Uniknąć tego można testując każdy nowy element danej strony lub aplikacji. Wtedy w razie porażki jakieś jego części można w szybki i łatwy sposób dokonać zmian.